Widok wielkiego blekitnego motyla tak mnei wzruszyl ze sie poryczalam - TAK BARDZO pragnelam go zobaczyc i kiedy moje marzenie sie spelnilo, poryczalam sie dobre 10 minut. Potem juz tylko podziawialysmy z Ania tukany, weze, papugi, ary, i wszelkiej masci ptaki amazonskie - park obok wodospadow, po stronie brazylijskiej jest impozujacy i polecam kazdemu, kto kocha kontakt z przyroda. Potem poszlysmy nad wodospady i znow sie poryczalam - robia kolosalne piorunujace wrazenie i kiedy to pisze znow mam lzy w oczach....wszystko uwiecznilysmy na fotkach, ale nei wiem, jak je tu przeniesiesc, wiec na razie mozecie w necie poszukac hasel parque das aves i Cataratas de iguazu, zeby zobaczyc to co my dzis.
Hostel w ktorym jestesmy jest extra, wprawdzie slysze coraz glosniejsza muze typu upa upa czyli szykuje sie imprezka nocna, ale jestesmy tak poadniete cisnieniem, prawie 2 tys m nad poz morza i temperatura - jest chyba 10000000 procent wilgotnosci, nic nam nei wyschnie, klima w pokoju chlodzi a na dworze w parowie, a raczej sauna. Ania poszla na przeszpiegi, bo dzis taxi nas zawiozlo i przywiozlo ale chcemy jutro pojechac busem miejscowym i nie musiec sie umawiac z nikim na wspolna jazde, jak bylo dzis.
Pijemy na okraglo coca cole, na zoladek, zeby nas nic eni wzielo oraz wode hektolitrami.
Dobra, koncze, bo widze, ze sie na mnei patrza, chyba kolejka do neta sie robi...
Jutro postaram sie odebrac poczte, czyli dobrac sie do neta, jakby co, to piszczie !!!!
Lilka i Ania